czwartek, 25 września 2014

Cheer - SAL Jingles #4

Czwarty fragment SALu Jingles już za mną. :)
Prawda, że uroczy? :) To serduszko mnie zachwyciło. Mam nadzieję, że w tym roku Święta przyniosą taką ilość śniegu, aby można było stworzyć podobnego bałwana u siebie na podwórku. ;)
Tym razem kolor tkaniny jest już bliższy oryginałowi. W końcu widać, że odcień tego beżu jest ciepły.
Śnieg wyszyłam french knotami, chociaż we wzorze sugerują użycie koralików. Zamierzam jeszcze dodać ozdobne guziczki, jeżeli uda mi się znaleźć odpowiednie. Zrobię to na końcu, bo chciałabym zobaczyć najpierw jak będą się prezentowały wszystkie razem. Jeżeli uzyskany efekt nie przypadnie mi do gustu, to może wymyślę jeszcze coś innego. A gdybym nie potrafiła się zdecydować, to poproszę Was o wyrażenie swojej opinii. :)

Cudownego dnia!

środa, 24 września 2014

TUSAL 2014 #10

Nadszedł czas na dziesiątą odsłonę TUSALowego słoiczka. Jeszcze trzy i zabawa dobiegnie końca, a przecież dopiero co były zapisy i pamiętam jak gorączkowo próbowałam ozdobić mój słoik, żeby zdążyć na czas. ;)
W słoiczku nareszcie przybyło niteczek, co bardzo mnie cieszy. :) Jest trochę świątecznego odcienia czerwieni i sporo różu. Czerwień pojawiła się głównie za sprawą SALu Jingles, a róż... to tajemnica, którą zdradzę za jakiś czas. ;)

Pozdrawiam cieplutko!

wtorek, 23 września 2014

Koc w odcieniach niebieskiego z kwadratów babuni
Shades of blue granny square blanket

Od początku tego roku miałam bardzo mało czasu dla blogowego świata, ale nie próżnowałam, jeżeli chodzi o moje hobby i tworzenie. Oprócz napisania pracy magisterskiej i artykułu naukowego, zajmowałam się także tym:
Wspólnie z mamą podjęłyśmy się stworzenia koca w odcieniach niebieskiego i miętowego. Po raz kolejny wyszydełkowałyśmy mnóstwo elementów w różnych konfiguracjach kolorystycznych. :) Najwięcej zabawy jest zawsze z poukładaniem kwadratów tak, aby obok siebie nie wylądowały dwa podobne. ;) Oczywiście, po połączeniu wszystkich elementów, pozostaje jeszcze zabawa z wrabianiem nitek. ;)
Pled jest dla mnie. To będzie swoisty posag, kiedy opuszczę już rodzinny dom. Cieszę się, że w przyszłości będę miała pamiątkę w postaci koców tworzonych wspólnie z mamą. Myślę, że nie ma nic cenniejszego niż taki nabytek, niosący ze sobą tyle wspomnień.
Jak Wam się podoba?

Dziś pierwszy dzień jesieni i pogoda iście jesienna - jest szaro, nie zabrakło też mżawki. Pożółkłe liście spadają z drzew. Nic tylko zawinąć się w kocyk z kubkiem ulubionej herbaty, kawy lub gorącej czekolady i oddać się lekturze lub innemu hobby. :)

Pięknego dnia Wam życzę :)

poniedziałek, 22 września 2014

Noel - SAL Jingles #3

Kolejny fragment SALu przywołuje na myśl zimowe wieczory pod ciepłym kocykiem, z kubkiem gorącej czekolady i ciasteczkami. Aż ślinka cieknie. Chyba sobie takie upiekę w najbliższym czasie. ;)
Zawsze ciekawił mnie smak tych kultowych miętowych cukiereczków. Podejrzewam, że nie dość, że pięknie wyglądają to świetnie smakują. Nie mogłoby być inaczej, skoro są tak popularne. ;) Ktoś z Was próbował?

Powolutku nadrabiam SALowe zaległości. Mam nadzieję wyszyć jak najwięcej przed rozpoczęciem października, bo wtedy pojawi się kolejna część SALu Once Upon a Time. Przepraszam więc, że w najbliższym czasie będę troszkę monotematyczna.

Dziękuję za wszystkie Wasze słowa. Cieszę się, że moja hafciarska lista marzeń przypadła Wam do gustu i że chcecie mnie dopingować, abym do września przyszłego roku wyszyła wszystko. :)
Pomysł takiej listy mnie zachwycił. Czuję, że dzięki jej przygotowaniu i Waszym komentarzom, dostałam niesamowitego kopa i że dam radę. Myślę, że będę przygotowywać takie zestawienie co roku. :)

Pozdrawiam cieplutko :)

sobota, 20 września 2014

HoHoHo Holidays - SAL Jingles #2

Jeden z moich ulubionych fragmentów tego SALu - uroczy reniferek z połyskującym czerwonym noskiem w szaliczku. :)
Niestety, mój aparat nie chce złapać prawdziwego odcienia tego lnu... Próbowałam już wszelkich możliwych natężeń światła i nic z tego. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że kiedyś przez przypadek się uda. W rzeczywistości ten odcień jest po prostu cieplejszy. Nazywa się amber, czyli powinien być bursztynowy.
Bardzo podobają mi się muliny Weeks Dye Works. To pierwszy projekt, w którym używam tylko tych nici i jestem z nich bardzo zadowolona. A co Wy o nich sądzicie? W dotyku nie różnią się od nici DMC. Za to wszystkie są cieniowane. Niektóre bardzo subtelnie, a inne dość znacząco.
SAL Jingles nastraja mnie już bardzo świątecznie. Mam ochotę przygotować ciasto na mój ukochany staropolski piernik, ale wiem, że kiedy to zrobię, zupełnie wpadnę w świąteczne sidła i nie będę potrafiła przestać o nich myśleć, a trochę czasu jeszcze do nich jest. ;)
A propos renifera (uwielbiam ten motyw!) odsyłam do mojego świątecznego ocieplacza na dzbanek.

Chciałabym jeszcze podziękować za wszystkie Wasze komentarze. Każdy ślad obecności "w moich skromnych blogowych progach" motywuje mnie do dalszej pracy i dzielenia się postępami. Dziękuję również za doping w ramach hafciarskiej listy marzeń. Taki kop na pewno będzie mi pomagał. I - kto wie? - może zdążę zrealizować wszystkie plany albo i więcej. :) Jeszcze raz dziękuję.

Pięknego dnia! :)

piątek, 19 września 2014

Hafciarska lista życzeń 2014
Cross Stitch Wish List 2014

Bardzo spodobał mi się tag, dotyczący listy hafciarskich życzeń, który zagościł ostatnio na wielu blogach. Pomysłodawczynią jest Ania z bloga Kokardka. Postanowiłam się dołączyć. Mam nadzieję, że ta lista pozwoli mi jakoś usystematyzować moje plany odnośnie niedokończonych projektów oraz niespełnionych hafciarskich marzeń. Oto zasady:
  • publikujemy post "Hafciarska lista życzeń" lub "Cross Stitch Wish List",
  • opisujemy przynajmniej 3 projekty hafciarskie, które chcemy rozpocząć i/lub zakończyć w ciągu roku od daty publikacji posta o liście życzeń (mile widziane zdjęcia),
  • tworzymy etykietę "lista życzeń", aby pod nią figurował post,
  • sprawdzamy postępy po roku :)

Moja hafciarska lista życzeń

Projekty do ukończenia:

1. SAL "Once Upon a Time" autorstwa The Frosted Pumpkin Stitchery
2. SAL "Jingles" autorstwa Lizzie Kate
3. "Bunny Hop" autorstwa The Country Cottage Needleworks
4. Obrazek z motylkami "Butterfly Bell Pull" autorstwa Nancy Rossi

Nowe projekty:

1. "Reindeer Games" autorstwa The Country Cottage Needleworks
2. "Santa's Village" autorstwa The Country Cottage Needleworks
3. "Snow is falling" z serii Belle & Boo
4. "Easter Chicks" z serii Belle & Boo
5. Imbryczek z myszkami autorstwa Veronique Enginger
6. "Cupcakes Mania" autorstwa Veronique Enginger

Oto moja hafciarska lista życzeń. Obawiam się, że przesadziłam, ale cóż... Trzeba być dobrej myśli. ;)
Rewizja nastąpi: 19 września 2015 roku.

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do zabawy! :)

czwartek, 18 września 2014

Deck The Halls - SAL Jingles #1

Z ogromnym opóźnieniem prezentuję pierwszy fragment SALu Jingles organizowanego przez Mysię.
Zdjęcie kompletnie nie oddaje prawdziwego koloru tkaniny, która ma odcień migdałowo-miodowy. Może przy następnym fragmencie uda się to uchwycić. Mam sporo do nadrobienia, ale jakoś dam radę. ;)
Używam mulin Weeks Dye Works. Praca z nimi jest trudniejsza, ponieważ zwykle jest to mulina cieniowana i muszę wyszywać różnymi technikami (po jednym krzyżyku horyzontalnie lub wertykalnie lub na inne sposoby), aby uzyskać ładny efekt. Mam nadzieję, że ostateczny efekt będzie stanowił dowód na to, że warto było się tak napracować. :)
Widziałam również prace innych SALowiczek i nie mogę wyjść z podziwu jak piękne zestawienia tkanina-wzór otrzymały. Polecam przejrzeć zakładkę SAL-Jingles na blogu Mysi. Jest na co popatrzeć. :)

Pozdrawiam i życzę Wam cudownego dnia! :)

środa, 17 września 2014

SAL "Bajkowe zwierzaki"

Mam trochę SALowych zaległości, więc pewnie powinnam przestać wkręcać się w nowe zabawy, ale w tym przypadku cel jest szczytny, a ja zorientowałam się w samą porę, że SAL się rozpoczyna.
Chaga z bloga Pasje odnalezione już od kilku lat dzielnie i wytrwale organizuje inicjatywę wspólnego haftowania na rzecz akcji "Kołderka za jeden uśmiech". W tym roku motywem przewodnim są zwierzaki z najpopularniejszych wśród dzieci bajek.
Oficjalny banerek zabawy
Znalazłam kilka wzorków i tym oto sposobem zamierzam wyszyć postacie z następujących bajek:
Świnka Peppa
My Little Pony: Przyjaźń i magia
Jeżeli zdążę, to na pewno "na tamborek" trafi jeszcze coś z klasyki Disney'a. :)

Zachęcam do zabawy. Szczegóły znajdziecie w podanym wyżej linku do bloga Chagi. Zabawa i wysyłanie gotowych hafcików trwa do 16.01.2015 roku. Do wygrania atrakcyjne nagrody ufundowane przez HobbyStudio.

Pozdrawiam cieplutko i wracam do wyszywania.
Cudownego dnia! :)

wtorek, 16 września 2014

Akcja u Matiny: Polecamy książki na długie wieczory

Witajcie!
Matina ogłosiła zabawę, w ramach której każdy może podzielić się listą książek, które poleca zwłaszcza na dłuuuuugie jesienne czy też zimowe wieczory. Idealne do kawy/herbaty/gorącej czekolady, miękkiego kocyka i ciepłych skarpet oraz trzaskającego w kominku ognia (jeśli ktoś jest szczęściarzem i kominek posiada). ;)
Oto zasady:
  • napisać posta, zawierającego minimum 5 pozycji książkowych, które polecacie z krótką rekomendacją,
  • zamieścić na blogu podlinkowany banerek, a jeżeli ktoś nie posiada bloga - wysłać listę książek na maila Matiny i banerek udostępnić na FB.
Dołączam do akcji i zachęcam do tego również Was. Na pewno nie tylko ja chętnie skorzystam z czyjejś rekomendacji. A nuż zdecyduję się sięgnąć po pozycję książkową, nad którą normalnie przeszłabym obojętnie.

Moja lista książek (kolejność przypadkowa)

1. "Karolcia" Marii Krüger
2. "Dżuma" Alberta Camusa
3. "Sto lat samotności" Gabriela Garcíi Márqueza
4. "Szalone życie Rudolfa" Joanny Fabickiej
5. "Ręka" Henninga Mankella
6. "Ptasiek" Williama Whartona
7. "Łowcy głów" Jo Nesbø
8. "Nie mów nikomu" Harlana Cobena
9. "Chemia śmierci" Simona Becketta
10. "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" Stiega Larssona

Większość to tytuły, które towarzyszyły mi w ważnych momentach życia, przez co szczególnie zapadły mi w pamięć lub książki, które zmieniły mnie samą i sposób, w jaki postrzegałam swoje życie i pewne sprawy. Czasem po prostu był to opowieści, które idealnie wpasowywały się w moment i dawały mi to, czego akurat potrzebowałam. Głównie w kwestii uczuć i emocji.
Wrzucam tu zdjęcia tych wydań, które akurat czytałam.
Karolcia to mała dziewczynka, która stała się posiadaczką niesamowitego niebieskiego koralika. Ów koralik posiadał moc spełniania marzeń. Dziewczynka bardzo chciała uszczęśliwić dzięki niemu nie tylko siebie, ale również innych ludzi. Niestety, o koraliku marzyła także zła czarownica Filomena. Karolcia wraz ze swoim przyjacielem Piotrem starają się ochronić zaczarowany paciorek, co staje się przyczynkiem do wielu przygód.
Dla mnie to magiczna opowieść. Kiedy o niej myślę, czuję błogość i beztroskę, które towarzyszyły mi podczas czytania. Byłam wtedy w szkole podstawowej i sama zamarzyłam o takim koraliku, który spełniałby moje i innych życzenia. Przyznam się Wam, że dostałam w tamtym czasie uroczy pierścionek z szafirowym oczkiem, który stał się dla mnie właśnie takim magicznym paciorkiem. To były cudowne, beztroskie czasy...
Może wyda się dziwne, że polecam książkę, która jest lekturą (dla niektórych wybitnie nudną), ale na mnie "Dżuma" zrobiła ogromne wrażenie. I nie chodzi tu o kwestię tej bezwzględnej plagi, która przyniosła tak wiele bólu i cierpienia. Z jakiegoś powodu o wiele bardziej poruszyła mnie postać matki doktora Rieux. Wspaniałej, ciepłej osoby, która milczeniem wyraża więcej troski i uczucia niż ktokolwiek inny. I moment, w którym czuwa wraz z synem przy łóżku ich chorego przyjaciela, robiąc na drutach i co chwile na niego spoglądając. Czytając tę książkę na zajęcia z języka polskiego (na konkretny termin), nie czułam żadnego przymusu. Przy akompaniamencie muzyki z internetowego radia OpenFM (stacja Chillout) wytworzyłam więź z tym utworem. Dodatkowo, książka jest dosłownie skarbnicą bardzo ciekawych cytatów. Gorąco polecam.
O książce "Sto lat samotności" krążą skrajne opinie. Historia rzeczywiście mnie nie zachwyciła, a ilość postaci przyprawiała mnie o zawrót głowy. Nie potrafię przytoczyć z pamięci całej opowieści, ale nie treść mnie zachwyciła. Czytałam ten utwór będąc na studiach. Czułam się wtedy bardzo samotna, ponieważ dużo czasu spędzałam poza domem, a domator ze mnie podręcznikowy. Przesiadując na uczelni, w oczekiwaniu na zajęcia, zagłębiałam się z ten magiczno-realistyczny świat i historię rodu Buendiów. I taką myślą, która kołatała się w mojej głowie, po skończeniu lektury, było to, że życie czasem gna do przodu i przepełnione jest niesamowitymi wydarzeniami, a czasem ciągnie się niemiłosiernie, nie wnosząc przy tym niczego ekscytującego - i dobrze. I ma prawo być zwykłe i nudne, bo to nie znaczy, że jest złe i mało istotne lub nieważne.
Polecam także całą serię książek Joanny Fabickiej o Rudolfie. Uwielbiam czasem wziąć do ręki książkę, która jest tak cudownie lekko napisana i zabawna. Co drugie zdanie parskałam śmiechem, a byłam starsza od głównego bohatera. ;) "Szalone życie Rudolfa", "Świńskim truchtem", "Tango ortodonto" oraz "Seks i inne przykrości" to zdecydowanie pozycje na szaro-bure wieczory. Ja do dzisiaj zachwycam się tym, że psa można nazwać Opona. Urzekające imię! ;)
Dużo osób zaczytuje się w książkach Henninga Mankella. Owszem, lubię je i planuję przeczytać wszystkie, bo do tej pory ledwie "liznęłam" jego bibliografię. "Rękę" polecam dlatego, że kocham postać komisarza Wallandera. Uwielbiam jego szare, nudnawe, nie do końca udane życie. A ta książka skupia się tylko na nim. Uwielbiam też to jak czas płynie sobie spokojnie, kiedy Kurt rozwiązuje kolejne sprawy zabójstw i morderstw. Niewiele książek oddaje w pełni faktyczny przebieg dochodzenia. Zwykle wszystko dzieje się szybko. Jest napięcie, jest dynamika. A tak naprawdę sprawdzanie wielu tropów to często nudne i żmudne zajęcie, a śledztwo idzie jak po grudzie. Za to kocham te książki. Za realizm. :) Za pokazywanie, że obraz życia pełnego zwrotów akcji, serwowany na wielkim ekranie, w którym nie ma miejsca na "zastój" to fikcja.
Ponadto, uwielbiam i polecam serial szwedzki o Wallanderze. Przez niego nie potrafię sobie wyobrazić Kurta inaczej niż jako komisarza o wyglądzie Kristera Henrikssona. I w ogóle nie drażni mnie fakt, że serial jedynie luźno opiera się na literaturze. Uważam, że na swój sposób na tym zyskał. A dodatkowo, przyjemniej oglądało mi się wersję BBC, w której odwzorowanie rzeczywistości książkowej jest bardzo wierne.
A tutaj jeszcze moja ukochana muzyka ze szwedzkiej serii - Anna Ternheim "Quiet Night".

W "Ptaśku" urzekły mnie opisy, ukazujące egzystencję ptaków, którymi opiekuje się tytułowy chłopiec. Cierpi on na chorobę psychiczną, a poznajemy go z perspektywy jego przyjaciela Al'a. Pamiętam, że czytałam tę książkę, huśtając się pod wierzbą, która rośnie przy moim domu. Czułam się wtedy jak ptak właśnie - wolna i niezależna. To zgranie chwil sprawiło, że książka zapadła mi w pamięć pewnie o wiele bardziej niż powinna.
Książkę "Łowcy głów" polecam dlatego, że zawiłość, a zarazem prostota historii są dla mnie urzekające. W ogóle bardzo mi się podoba skandynawskie podejście do życia. Wszystko wydaje się być mocno pokręcone, a na koniec okazuje się, że cały ciąg przedstawionych zdarzeń był bardzo konsekwentny, a przy tym ani odrobinę nudny. Nie będę się zagłębiać w fabułę, bo mogłabym coś zdradzić, a nie chcę psuć nikomu zabawy. Warto sobie przeczytać, zwłaszcza że nie jest to jakaś obszerna pozycja. :) Film też jest niezły.

Książkę Harlana Cobena "Nie mów nikomu" czytałam dwa razy, w tym raz w oryginale. To był jeden z pierwszych thrillerów, jakie przeczytałam i zachwyciła mnie ta historia. Intryga jest bardzo ciekawa i zaskakująca. Na pewno byłaby to przyjemna pozycja na długi wieczór, zwłaszcza dla fanów gatunku. Osobiście, zachwyciłam się także francuską ekranizacją książki i polecam ją gorąco. Pewne elementy zmieniono, ale na plus. Zwróciłam również uwagę na soundtrack i kompozycje -M-. Muzyka z filmu mogłaby stanowić przyjemne tło do czytania. ;)
"Chemia śmierci" to kolejna książka z gatunku thrillerów. Bardzo je lubię, a tę pozycję nabyłam w księgarni, jak tylko się pojawiła. I nie żałowałam. Pochłonęłyśmy ją razem z mamą w tempie ekspresowym, a potem niecierpliwie czekałyśmy na kontynuację. Pamiętam, że cały jeden dzień przesiedziałam z tą książką, bo po prostu nie mogłam się oderwać, póki nie wchłonęłam jej całej, do ostatniej kropki. Klimaty trupich ferm i sekcji zwłok są moimi ulubionymi. W gimnazjum marzyłam o karierze patologa sądowego. ;) Wraz z kolejnymi tomami, mój zachwyt nad serią malał. Mimo to, przeczytałam całą i nie mogę powiedzieć, żebym żałowała i uznawała ten czas za zmarnowany. Sprawdźcie sami. :)
Nie wiem dlaczego wpisałam tytuł "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" jako ten polecany. Nie zrozumcie mnie źle - uwielbiam tę trylogię, ale pierwszą część najmniej. W tym przypadku również przywiązałam się bardzo do postaci. Do Lisbeth. Pierwszy tytuł skupia się bardziej na Michaelu Blomkviście (nie wiem czy można tak odmienić to nazwisko :P) i rodzinie Vangerów, a Lisbeth pełni poboczną rolę. W "Dziewczynie, która igrała z ogniem" i "Zamku z piasku, który runął" bohaterką jest ona. W pełni. I to mi odpowiadało. Tak zawiła i tak przemyślana intryga oraz mnogość wątków mogą przyprawić o zawrót głowy. Cudowne jest to, że Stieg nie pominął niczego i żadnego z wątków nie pozostawił niedokończonego. Wszystko składa się w całość. Podziwiam, że można było to tak dobrze przemyśleć. I polecam całą trylogię. Wygląda na pokaźną rozmiarem, ale może się tak zdarzyć, że ledwo starczy na weekend. ;)

Na koniec chciałabym podkreślić, że to nie są recenzje książek. To po prostu moje przemyślenia i wnioski, które wyciągałam z przeczytanych opowieści. Są one ściśle związane z tym, co akurat wtedy czułam, czego mi brakowało i odzwierciedlają one moje potrzeby interpretacyjne na tamten moment. Każdy z książek czerpie coś innego zależnie od tego, w którym miejscu na ścieżce swojego życia się znajduje. A ja potrzebowałam właśnie tego, czym się tutaj z Wami podzieliłam. Mam nadzieję, że zachęcę kogoś do przeczytania chociaż jednej z wymienionych pozycji. Podejrzewam, że kilka z nich jest tak kultowych, że na pewno macie je już w swoim "czytelniczym dorobku".

Cudownych i długich wieczorów Wam życzę! :)

poniedziałek, 15 września 2014

Roszpunka
Rapunzel

Baśnią na wrzesień jest Roszpunka - księżniczka o długich, złotych włosach uwięziona w bardzo wysokiej wieży.
Jak widać na obrazku wieża sięga ponad korony drzew, a samotnej księżniczce towarzyszą jedynie ptaki. Podobałby mi się ten Disneyowski kameleon, ale sampler stanowi odwzorowanie baśni pisanych, a nie ich animowanych wersji, więc nie będę się bardzo czepiać. ;)
Aż trudno uwierzyć w to, że zapełniłam kolejny rząd. Od października zaczyna się ostatni. Jak ten czas leci...
Szczerze mówiąc, nie mam pomysłu na te trzy ostatnie baśnie. Obstawiam, że na grudzień pasowałby Jaś i Małgosia z piernikową chatką, ale co w październiku i listopadzie? Macie może jakieś sugestie? Uroczą baśnią jest Czerwony Kapturek, ale wilk pojawił się już w ramach Trzech Małych Świnek. Marzy mi się Alicja w Krainie Czarów i biały królik. ;) Może Kot w butach? Gęsiareczka? Kopciuszek? Albo rybak i jego złota rybka? Oj, sporo tego jest. Dajcie znać, co Wam podpowiada intuicja. :)

Miłego poniedziałku! :)

poniedziałek, 8 września 2014

Muzykanci z Bremy
Town Musicians of Bremen

Z niewielkim opóźnieniem prezentuję dzisiaj sierpniowy blok samplera Once Upon a Time. Muzykanci z Bremy to ulubiona baśń jednej z twórczyń tego wzoru, która właśnie w sierpniu obchodzi swoje urodziny. Tak więc to na jej cześć bajka ta pojawiła się w tymże miesiącu. Zupełnie się jej nie spodziewałam, chociaż znałam ją już wcześniej.
Dla mnie jest to baśń z bardzo ważnym przesłaniem. Każdy - czy człowiek, czy zwierzę - ma prawo przeżyć spokojnie resztę swoich dni. Założenie, że zwierzę jest bezużyteczne, kiedy przestaje być pożyteczne i zdolne do pracy jest okrutne. Wtedy właśnie powinniśmy okazać empatię i zadbać o nie, by odwdzięczyć się za jego trud i oddanie.
Polecam wszystkim - i małym, i dużym. To krótka i bardzo przyjemna opowieść. :)

Miłego poniedziałku! xoxo
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...