sobota, 20 września 2014

HoHoHo Holidays - SAL Jingles #2

Jeden z moich ulubionych fragmentów tego SALu - uroczy reniferek z połyskującym czerwonym noskiem w szaliczku. :)
Niestety, mój aparat nie chce złapać prawdziwego odcienia tego lnu... Próbowałam już wszelkich możliwych natężeń światła i nic z tego. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że kiedyś przez przypadek się uda. W rzeczywistości ten odcień jest po prostu cieplejszy. Nazywa się amber, czyli powinien być bursztynowy.
Bardzo podobają mi się muliny Weeks Dye Works. To pierwszy projekt, w którym używam tylko tych nici i jestem z nich bardzo zadowolona. A co Wy o nich sądzicie? W dotyku nie różnią się od nici DMC. Za to wszystkie są cieniowane. Niektóre bardzo subtelnie, a inne dość znacząco.
SAL Jingles nastraja mnie już bardzo świątecznie. Mam ochotę przygotować ciasto na mój ukochany staropolski piernik, ale wiem, że kiedy to zrobię, zupełnie wpadnę w świąteczne sidła i nie będę potrafiła przestać o nich myśleć, a trochę czasu jeszcze do nich jest. ;)
A propos renifera (uwielbiam ten motyw!) odsyłam do mojego świątecznego ocieplacza na dzbanek.

Chciałabym jeszcze podziękować za wszystkie Wasze komentarze. Każdy ślad obecności "w moich skromnych blogowych progach" motywuje mnie do dalszej pracy i dzielenia się postępami. Dziękuję również za doping w ramach hafciarskiej listy marzeń. Taki kop na pewno będzie mi pomagał. I - kto wie? - może zdążę zrealizować wszystkie plany albo i więcej. :) Jeszcze raz dziękuję.

Pięknego dnia! :)

6 komentarzy:

  1. Bardzo sympatyczny jest ten SAL, a reniferek rzeczywiście przywołuje marzenia o świątecznych smakołykach i dekoracjach :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) Mi najbardziej tęskno do piernika i kapusty z grzybami... Ale się rozmarzyłam. :) A przez ten SAL będę tak marzyć aż go dokończę. ;)

      Usuń
  2. Wszystkie zwierzęce, ptaszęce, bałwankowe motywy w tym SAL-u są obłędne :-)
    Kolor kanwy ładnie podkreśla wyhaftowane obrazki, a z mulinami o których piszesz nie pracowałam i nawet nie wiem gdzie je można kupić :-)
    Fakt, do Świąt coraz bliżej... a dopiero był początek roku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Zakochałam się w tych wzorkach od pierwszego wejrzenia. :)
      Takie muliny można kupić np. w Casa Cenina. Problem w tym, że są bardzo drogie. To ręcznie farbowane nici i za motek o długości 5 yardów trzeba zapłacić w przeliczeniu na złotówki ok. 10 zł. Szarpnęłam się na taki zakup w ramach mojego prezentu urodzinowego, ale prawda jest taka, że jest to bardzo drogie i na pewno rzadko będę się na te nici decydować.
      Podobno najwspanialsze są muliny japońskie Cosmo. Nie miałam okazji z nimi pracować, ale jakiś czas temu kupiłam dwa motki nici metalizowanych tej marki i są w dotyku tak niesamowicie przyjemne, że aż trudno uwierzyć. Przy nich nici metalizowane DMC czy Kreinik wysiadają zupełnie. Jak zabiorę się za projekt, w którym mam ich użyć na pewno dam znać, co do odczuć przy pracy z nimi.
      Ja już niecierpliwie czekam na Święta. Niech przyjdą. ;)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Reniferek jest naprwdę fajny. Jeśli chodzi o kolor kanwy, to ja też mam ogromny problem, kiedy robię zdjęcia, zawsze odbiegają od prawdy:(
    Muliną Weeks Day Works jeszcze nie haftowałam, ale mam taką kupioną do jednego projektu, więc za jakiś czas będę miała szanse coś powiedzieć coś na ten temat:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim układzie z niecierpliwością czekam na Twoją opinię. :) Mi podobają się kolory (zarówno mocno cieniowane i mieszane, jak i te o subtelnych przejściach), w dotyku nie są jakieś nadzwyczajne, ale efekt, który dają jest przyjemny dla oka.
      Pozdrawiam i dziękuję za polecenie tej zagranicznej księgarni internetowej. :)

      Usuń

Dziękuję za poświęconą chwilę i pozostawiony komentarz :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...